Kartuzy. Facebookowych wojenek ciąg dalszy. „W zarodku gaszona jest inicjatywa obywatelska…”

Kartuzy. Facebookowych wojenek ciąg dalszy. „W zarodku gaszona jest inicjatywa obywatelska…”

Petycja, dotycząca budowy zjazdu z ulicy Krasickiego w Kartuzach do Gaju Świętopełka, chociaż jeszcze nie trafiła do urzędu, już stała się zalążkiem sporu – oczywiście, jak przystało na kartuskie realia, Facebookowego. Radnemu, który zbiera podpisy pod petycją, zarzucono między innymi gromadzenie danych osobowych oraz stawianie urzędu i całej rady w niekorzystnym świetle. Andrzej Pryczkowski, odnosząc się do sprawy stwierdził zaś, że samorząd chce zniweczyć inicjatywę obywatelską, zasłaniając się między innymi wartościami kulturowymi i krajobrazowymi.

Facebookowe wojenki na linii kartuski samorząd – radni Rady Miejskiej powoli stają się codziennością. Zaczęło się od wpisu na Facebooku kartuskiego samorządu, sugerującego, iż jeden z radnych wprowadza mieszkańców w błąd. Chodzi o zbiórkę podpisów pod petycją, dotyczącą budowy zjazdu do Gaju Świętopełka z ulicy Krasickiego.

-Do Urzędu Miejskiego w Kartuzach docierają sygnały od mieszkańców, zaniepokojonych działalnością jednego z radnych, który na terenie Gaju Świętopełka – jak relacjonują – zbiera dane osobowe oraz podpisy spacerowiczów, informując mieszkańców oraz turystów, że Gmina Kartuzy nie chce zrealizować inwestycji budowy betonowego zjazdu do Gaju z ul. Ignacego Krasickiego, czym przedstawia w niekorzystnym świetle nie tylko kartuski Urząd, lecz też całą Radę Miejską – napisano. – Uprzejmie informujemy, że Gmina Kartuzy, z uwagi na konieczność spełnienia celów ścisłej ochrony konserwatorskiej Zabytkowego Zespołu Urbanistycznego Miasta Kartuzy, uwzględniającego również obszar Gaju Świętopełka, nie ma prawnej możliwości zrealizowania inwestycji budowy wielopoziomowego betonowego zejścia/zjazdu z ulicy Krasickiego do Gaju.

Reklamy

Samorząd przekonuje dalej, że inwestycja ta byłaby niezgodna z zapisami miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego odnośnie zasad ochrony dziedzictwa kulturowego. W owym planie ustalono „ochronę historycznej zieleni i ukształtowania terenu, obowiązuje w nim zakaz lokalizacji obiektów budowlanych i urządzeń technicznych negatywnie wpływających na przedmiot ochrony konserwatorskiej.” Magistrat twierdzi też, że gabaryty i forma podjazdu miałyby negatywny wpływ na zachowanie wartości kulturowych, historycznych, przestrzennych i krajobrazowych.

-Mieszkańcy Kartuz są w sprawie ew. budowy zjazdu wprowadzani w błąd przez jednego z radnych, który – jak wspomniano – zbiera podpisy pod petycją ws. budowy zjazdu, zdając sobie jednocześnie sprawę z braku możliwości realizacji tego zadania w granicach obowiązujących przepisów. Nadmieniamy, że wygodny dojazd do Gaju Świętopełka jest zapewniony zarówno od strony ul. dra A. Majkowskiego, jak i ul. Klasztornej – czytamy dalej we wpisie. – Przypominamy, jak wielka dyskusja wywiązała się przed realizacją inwestycji utwardzenia ścieżki w Gaju. Podnoszono wówczas kwestię troski o zachowanie istniejącego drzewostanu. Trzeba mieć na uwadze fakt, że zadanie budowy zjazdu z ul. Krasickiego do Gaju Świętopełka, gdyby było możliwe do przeprowadzenia, wiązałoby się ze znaczną ingerencją w cenny drzewostan – o czym radny już nie informuje mieszkańców.

Wywołany do tablicy radny Andrzej Pryczkowski postanowił, również na Facebooku, odnieść się do opublikowanego przez samorząd stanowiska twierdząc, że zrobiono z igły widły, a Facebookowe posty kartuskiego magistratu są irracjonalne i dawno przestały zaskakiwać.

-Niedorzeczność ściga się a absurdem – komentuje jeden z najstarszych kartuskich radnych. – W poście samorządu pojawiają się nie wiadomo skąd informacje o dziesiątkach wyciętych drzew, anonimowych mieszkańcach, wysyłających sygnały do urzędu, nielegalnej zbiórce danych osobowych, betonowym zjeździe do gaju oraz niekorzystnym obrazie urzędu i rady. Tymczasem tekst petycji nie zawiera żadnej z wyżej wymienionych informacji. – Co ciekawe, pod petycją w bardzo krótkim czasie podpisało się ponad 200 osób, które z entuzjazmem i z zrozumieniem odniosły się do niej. Bo tak naprawdę chodzi o zwykły kawałek ścieżki o długości 22- 24 metrów.

Radny podkreśla, że samorząd tradycyjnie reaguje na sprawę inaczej, niż mieszkańcy, nie znając jeszcze treści petycji oraz ilości zebranych podpisów. Sugeruje, że magistrat chce zniweczyć inicjatywę obywatelską, zasłaniając się zachowaniem wartości kulturowych, historycznych, przestrzennych i krajobrazowych.

-Ten sam urząd wykonał asfaltową ścieżkę przez całą Aleję Filozofów i oczywiście nie nastąpiło naruszenie żadnych wymienionych wartości. Przedstawione przez urząd fakty to jego własna twórczość, w żadnym przypadku nie mająca potwierdzenia w petycji – pisze radny. – Co jest celem tego działania ? Czy zdyskredytowanie radnego czy też udowodnienie mieszkańcom, że z ich zdaniem nikt nie musi się liczyć?

Po raz kolejny już w zarodku gaszona jest inicjatywa obywatelska – puentuje sytuację na swoim Facebooku radny Tyberiusz Kriger. Pytanie, czy zasadne ze strony samorządu jest podnoszenie tematu petycji, która na dobrą sprawę jeszcze nie trafiła do urzędu? Odpowiedź na to pytanie pozostawiamy naszym czytelnikom.

 

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

*